26 lipca 2022
Słono zapłacimy za brak skutecznej segregacji odpadów
Jeśli nie zaczniemy segregować, zbierać i przetwarzać większych niż obecnie ilości odpadów z tworzyw sztucznych, już w 2024 roku nie będziemy osiągać określonych przez prawo poziomów recyklingu. Oznaczać to będzie m.in. wysokie opłaty dla tysięcy producentów wprowadzających produkty w opakowaniach na rynek. Koniec końców, koszty te zostaną przeniesione na konsumentów.
W Polsce działają firmy dysponujące wysokimi mocami przerobowymi w recyklingu mechanicznym praktycznie wszystkich materiałów poza aluminium (tu przetwórstwo skoncentrowane jest w kilku potężnych europejskich kombinatach). Krajowe moce w zakresie przetwarzania odpadów z tworzyw sztucznych to ponad 700 tys. ton na rok. Ale odpadów do recyklingu dobrej, powtarzalnej jakości jest zbyt mało, aby nasi przetwórcy zaspokoili swoje moce przerobowe. Przyczyną tej sytuacji jest przede wszystkim niewystarczająca zbiórka selektywna, zarówno pod względem ilości zbieranych w ten sposób odpadów, jak i jakości tak pozyskanego surowca. W Czechach już dziś 80% najprostszego do recyklingu opadu jakim jest butelka PET podlega przetworzeniu. W Polsce – maksymalnie 50%. Okazuje się, że ten wskaźnik ma coraz większy wpływ na biznes wielu firm.
Obowiązki producentów
Obecnie każdy przedsiębiorca (np. producent, importer czy sprzedawca produktów pakowanych na miejscu), zobowiązany jest do realizacji celów recyklingu opakowań wprowadzanych na rynek. Wynikające z ustawy obowiązki w tym zakresie może realizować samodzielnie, prowadząc zbiórkę i samemu koordynując przekazanie odpadów do recyklingu lub podpisując umowę z organizacją odzysku opakowań, która w zamian za wynagrodzenie bierze na siebie zapewnienie odpowiednich poziomów recyklingu, prowadzenie publicznych kampanii edukacyjnych i obsługę związanej z tym dokumentacji. Niewywiązanie się przez firmę z tych obowiązków skutkuje koniecznością zapłacenia tzw. opłaty produktowej za każdy kilogram materiału opakowaniowego, który wprowadza na rynek. Dla poszczególnych typów materiałów: drewno, papier, plastik, stal, aluminium czy szkło obowiązuje indywidualna stawka. W praktyce zdecydowana większość firm współpracuje z organizacjami, a opłaty produktowe należą do rzadkości.
Kluczową kwestią w tym systemie jest osiągnięcie ustalonych na podstawie prawodawstwa unijnego i krajowego celów recyklingu, czyli odsetka odpadów, który trafia do przetworzenia mechanicznego przez wyspecjalizowane firmy (tzw. recyklerów). Jak organizacje odzysku opakowań osiągają cele recyklingu za swoich klientów? Otóż podpisują one umowy z jednej strony z producentami wprowadzającymi na rynek produkty w opakowaniach, a z drugiej strony ze spółkami komunalnymi i recyklerami, które zajmują się zbiórką odpadów i ich przetwarzaniem. Odpady te po segregacji, w znanych wszystkim kolorowych kubłach, trafiają do sortowni odpadów, a następnie do recyklingu. Gdy odpowiednio wiele ton z całej masy odpadów zostanie przetworzonych, recyklerzy wystawiają odpowiednie dokumenty (tzw. DPR). Z kolei eksporterzy, dokonujący wewnątrzwspólnotowej dostawy, wystawiają dokumenty EDPR – jeśli recykling odbywa się poza Polską. To powszechna i dopuszczalna praktyka w całej UE. Organizacja odzysku przelicza zgodnie z ustawą jaka masa jest niezbędna do wypełnienia celów recyklingu, dokumentuje realizację celów, bilansuje i sprawozdaje w imieniu przedsiębiorców do urzędu marszałkowskiego z ich regionu. Jeśli poziomy te nie zostaną osiągnięte, organizacja odzysku opakowań byłaby zobowiązana do uiszczenia opłaty produktowej.
Coraz większa luka
Najważniejszym celem tego systemu jest sprawienie, aby jak najwięcej odpadów trafiało do powtórnego wykorzystania. Komisja Europejska poprzez zmiany w dyrektywie opakowaniowej podniosła cele recyklingu do poziomów docelowych dla każdego materiału. Dla tworzyw sztucznych do roku 2025 cel ten wynosi 50 proc., a do roku 2030 – 55 proc. Po zaimplementowaniu do prawa polskiego zostały ustanowione także cele pośrednie na poszczególne lata. W 2022 roku dla tworzyw w cel wynosi 30 proc. W 2023 roku ma być 40 proc. Tu pojawia się problem, bo według wstępnych analiz i prognoz organizacji Rekopol, w przyszłym roku w skali całego kraju zabraknąć może niezbędnych do realizacji celów odpadów dobrej jakości, które zbierane są przez gminy, a następnie przekazywane do recyklingu. Z szacowanych 1,2 mln ton opakowań z tworzyw wprowadzonych na rynek, ok. 450 tys. zostanie przekazanych przez gminy do recyklingu. Tymczasem 40-proc. próg zapewni dopiero zebranie blisko 500 tys. ton odpadów. Luka wyniesie więc ok. 50 tys. ton i będzie powiększać się w kolejnych latach.
– Jest to oczywiście wyłącznie symulacja obejmująca wszystkie odpady opakowaniowe z tworzyw sztucznych. Nie znamy bowiem reżimu prawnego jaki będzie obowiązywać będzie od roku 2023, nie wiemy czy będzie już nowe prawo dotyczące rozszerzonej odpowiedzialności producenta, czy wejdzie w życie system depozytowy, co obejmie, a także jak dokładnie będziemy liczyć poziomy recyklingu. Wysoce prawdopodobne jest rozdzielenie się dwóch strumieni, tzw. GD – odpady z gospodarstw domowych, oraz PIH – z przemysłu i handlu, za czym idą rozdzielne obowiązki i odpowiedzialności – precyzuje Jakub Tyczkowski, prezes zarządu Rekopolu. Najtrudniejsze i najdroższe do zbiórki i recyklingu są odpady opakowaniowe pokonsumenckie, pochodzące ze zbiórki komunalnej.
– Co więcej, luka pomiędzy ilością odpadów z tworzyw, która powinna być poddana recyklingowi, wynikająca z poziomu wprowadzenia na rynek, a ilościami zebranymi i przekazanymi do recyklingu wzrośnie jeszcze bardziej, ponieważ zgodnie z nowymi przepisami cele recyklingu potwierdzane będą na podstawie bardziej restrykcyjnych wskaźników. W uproszczeniu: pomiar recyklingu będzie wykonywany po oczyszczeniu odpadów z zanieczyszczeń (np. zabrudzenia, etykiety, elementy z innego materiału) – zwraca uwagę Marta Krawczyk z organizacji Rekopol.
Jak to możliwe, że do recyklingu trafia tak mało odpadów, skoro kolorowe pojemniki na różne frakcje spotkać można, wydawałoby się, na każdym kroku?
– 60 proc. odpadów komunalnych w Polsce ląduje w worku czarnym, z którego jesteśmy w stanie odzyskać tylko 5-10 proc. masy odpadów. Pozostała część trafia na składowiska lub do spalarni. Z żółtego worka do recyklingu trafia średnio 35 proc. masy odpadów, a reszta przerabiana jest na paliwa alternatywne. Jednocześnie recyklerzy mają niewykorzystane moce przerobowe. Odpady są często importowane, a z tego nie możemy pokrywać celów recyklingu – mówi Marta Krawczyk. Obecnie konsekwencją nowego prawa jest także odpływ dobrych jakościowo odpadów za granicę. Dla wielu firm zajmujących się recyklingiem jest to zagrożenie stabilności produkcji.
Segregacja opłaca się wszystkim
– Projekt planowanej nowelizacji ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi w zakresie wdrożenia rozszerzonej odpowiedzialności (ROP) zakłada, że odpowiedzialność za nieosiągnięcie celów zostanie przeniesiona na organizacje odpowiedzialności producentów oraz na samych wprowadzających opakowania na rynek. Już same obowiązki w zakresie ROP spowodują większe obciążenia dla przemysłu, a niezrealizowanie celów recyklingu jeszcze powiększyłoby koszty w tym zakresie. Warto, abyśmy wszyscy już teraz postarali się o to, aby jak najwięcej odpadów trafiało w Polsce do recyklingu. To się po prostu opłaca wszystkim – mówi Jakub Tyczkowski, prezes Rekopolu.
Dlaczego do recyklingu trafia zaledwie 35 proc. plastikowych opakowań? Jak wyraźnie zwiększyć ten odsetek? Problemem jest m.in. brak faktycznej, codziennej segregacji. Sporo na sumieniu mają tu konsumenci, którzy nie segregują odpadów lub np. wyrzucają opakowania, które nie zostały do końca opróżnione. Kolejną kwestią jest ciągle jeszcze traktowanie tworzyw sztucznych jak opału oraz brak dotkliwych konsekwencji takich działań.
Sporo do zrobienia mają też gminy. Konsument często nie wie jak i gdzie segregować odpady – potrzebna jest informacja i edukacja w tym zakresie. Niekiedy brakuje pojemników do segregacji, a te, które są, znajdują się za daleko, są brudne lub rzadko opróżniane.
Pole do popisu mają wreszcie producenci, którzy mogą projektować opakowania w taki sposób, aby jak najlepiej nadawały się one do recyklingu. Ważna jest ilość i dobór materiału, unikanie trwałych połączeń różnych materiałów i tworzyw, wybór kształtu umożliwiającego maksymalne opróżnienie opakowania oraz zdobienia nieutrudniające recyklingu. Na poziom recyklingu wpływa też to, jakie informacje konsument może znaleźć na opakowaniu.
Rozwiązania tych problemów szukają na co dzień producenci opakowań oraz firmy, które te opakowania zamawiają. – Coraz więcej z nich sięga do najnowszej wiedzy, uczestnicząc m.in. w międzynarodowych projektach badawczych i webinarach stowarzyszenia Natureef, podczas których dowiadują się, które opakowania nadają się do recyklingu, jak je projektować, czy też znakować. Wiedzy o tym dostarczają naukowcy i praktycy z dziedziny opakowań oraz recyklingu – mówi Jaśmina Solecka, prezes stowarzyszenia Natureef zrzeszającego wiodące firmy z branży opakowaniowej, produkcji żywności i recyklingu, które wdrażają najnowsze technologie oraz wspólnie dbają o środowisko naturalne.